25 marca 2014

Moje Miasto: Przestrzeń Nieprzyjazna Ludziom

Właśnie czytam "Dziury w całym - wstęp do miejskich rewolucji" Krzysztofa Nawratka, w kolejce czeka "Życie między budynkami" Gehla. Nie ma co ukrywać, tematyka socjologii miasta wciągnęła mnie na dobre. Moje założenia,że napisze pracę magisterską w terminie stają się niemożliwością. Jest tyle do zmienienia w przestrzeni mnie otaczającej. W końcu mieszkam w mieście nieprzyjaznym ludziom.

Co prawda Prezydent by tu się nie zgodził, ale jak to co się dzieje nazwać inaczej?

Każdego dnia widać,że miasto kieruje się tym co najważniejsze dla inwestorów, następnie dla wygodnego poruszania się samochodem, a na końcu, może posłuchają co mówią mieszkańcy. Bo miasto nie jest dla mieszkańców, a dla wizji wąskiej grupy ludzi zasiadającej gdzieś w innej rzeczywistości.
I to mnie niezmiernie boli. Bo nieważne jak urzędnik X by się starał, nie jest w stanie sam przewidzieć wszystkich potrzeb mieszkańców, jednak gdy te się ujawniają, miasto woli zrobić wszystko byle nie zmienić swoich pierwotnych założeń. Przykładu daleko nie musimy szukać
Poznań City Center

Nie chce tu oceniać jakości architektury czy funkcjonalności samego dworca. Bardziej martwi mnie, że pomimo wyraźnego głosu ze strony mieszkańców o potrzebie zbudowania przejścia nadziemnego, by szybciej się poruszać, miasto preferuje wymyślanie kolejnych powodów, by to samochodom szybciej się jechało, niż pieszym doszło do dworca.
Zdjęcie z artykułu
Kolejny przykład. Ludzie informują o potrzebie przejścia. A miasto rozważa tę potrzebę trzeci rok. Czy aż tyle potrzeba czasu na wprowadzenie w życie czegoś, co już funkcjonuje, lecz nielegalnie? Dlaczego tyle miasto nie analizuje wniosków o kolejną galerię handlową?

No i do tego musimy dorzucić światła. Najlepiej wszędzie, bo pomimo strefy tempo 30 mieszkaniec jest za głupi by samodzielnie przejść te parę metrów.

Dodatkowo warto wspomnieć o chęci zabudowania każdego klina zieleni. Nawet w centrum, gdzie podobno mówi się o rewitalizacji. Ale jak je rewitalizować, skoro brakuje miastu SPÓJNEJ wizji jak i wspólnych działań kilku jednostek miasta w tym samym czasie?
Przykłady można mnożyć w nieskończoność:
Ospałość urzędników nie pozwoliła na sprzedaż kamienicy na Żydowskiej
Studenci z Politechniki walczą o pasy, które powinny być już dawno (światła! Znowu chcą światła)
Miasto wspiera jedynie duże festiwale, ma gdzieś małe oddolne inicjatywy, mogące pobudzić społeczeństwo
Czy Poznań czeka mentalna śmierć? Będzie tu gorzej niż w Łodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Może ci się spodobać:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Designed By Boutique-Website-Design